2 kwietnia 2012r. Miejsce: Baza Główna Strażników Marzeń.
Jack obudził się jak zwykle o poranku w dziwnym nastroju, niby był wypoczęty ale nadal się czuł jakby spał. Poszedł nieprzytomnie do łazienki by się wybudzić, nie patrząc nawet do lustra wyszedł, zgarnął po drodze kostur i ruszył w stronę kuchni nucąc jak zawsze swoją kołysankę. Gdy wszedł przywitał się z Świętym Mikołajem, a potem zajrzał do lodówki pierwsze na co chciał się rzucić to wielki kawałek mięsa. Oblizał wargi na samą myśl o tym cudownym rozpływającym się w ustach mięsku. Wyciągnął rękę by już ją złapać gdy nagle sobie przypomniał „Przecież ja wegetarianin jestem!” – szybko wziął jakąś sałatkę i zamknął lodówkę. Usiadł naprzeciwko Northa pijącego kawę i czytającego gazetę dla nieśmiertelnych „Zawsze i wszędzie”. Jack spojrzał na swoją sałatkę niepewnie, a potem ją odłożył na bok z obrzydzeniem „Chcę mięsa!” – coś w nim krzyknęło.
- Jack? Wszystko gra? – spytał zdziwiony North z swoim rosyjskim akcentem.
- Tak… Po prostu nie jestem głodny… - westchnął i wstał od stołu. Mikołaj patrzył na niego chwilę do póki nie zniknął za drzwiami, a potem wrócił do czytania gazety. Białowłosy gdy szedł korytarzem kłócił się z e swoimi myślami, a raczej głosem w swojej głowie.
„- Co się ze mną dzieje? Dlaczego ja o tym pomyślałem?”
„- Jedz! Zaspokój swój głód… Ono jest tak blisko…” Ten tajemniczy głos stawał się coraz głośniejszy, a Jack ledwo trzymał się na nogach. Złapał się za głowę i mocno zamknął oczy. „Idź! Weź! Zjedz!” – krzyczał coraz głośniej. „Zrób to Jacki! Zrób!” – wrzasnął, a chłopak padł na kolana nie mogąc dłużej wytrzymać.
Chwilę tak siedział, a gdy podniósł głowę i otworzył oczy jego wzrok był przerażający, tęczówki niegdyś radosne i błękitne stały się czerwone niczym krew, źrenice stały się pustą czarną otchłanią, a białka oczu było widać mnóstwo czerwonych żyłek. Uśmiechnął się złowrogo i zaczął kroczyć w stronę kuchni. Zajrzał czy przypadkiem nikogo nie ma ale jego szczęście nikogo nie było. Doszedł szybko do lodówki i gwałtownie ją otworzył, rzucił kostur w bok złapał w dłonie duży kawałek mięsa, a potem zatopił w nim zęby jadł łapczywie i bardzo szybko, a po paru chwilach mięsa już nie było Jack oblizywał z rozkoszą swoje tłuste z mięsa palce. Zamknął niechętnie lodówkę złapał laskę i nagle znów poczuł się normalnie oczy znów przybrały błękitny wesoły kolor. Porozglądał się zdziwiony po pomieszczeniu.
- Przecież ja szedłem do pokoju… Co znów robię w kuchni? – spytał sam siebie ale wzruszył tylko ramionami i ruszył w stronę biura Northa „Może znów mu pomogę zrobić jakieś zabawki?” – spytał siebie w myślach i z uśmiechem powędrował w tamtą stronę. I tak mijały dni, tygodnie, miesiące…
Jack obudził się jak zwykle o poranku w dziwnym nastroju, niby był wypoczęty ale nadal się czuł jakby spał. Poszedł nieprzytomnie do łazienki by się wybudzić, nie patrząc nawet do lustra wyszedł, zgarnął po drodze kostur i ruszył w stronę kuchni nucąc jak zawsze swoją kołysankę. Gdy wszedł przywitał się z Świętym Mikołajem, a potem zajrzał do lodówki pierwsze na co chciał się rzucić to wielki kawałek mięsa. Oblizał wargi na samą myśl o tym cudownym rozpływającym się w ustach mięsku. Wyciągnął rękę by już ją złapać gdy nagle sobie przypomniał „Przecież ja wegetarianin jestem!” – szybko wziął jakąś sałatkę i zamknął lodówkę. Usiadł naprzeciwko Northa pijącego kawę i czytającego gazetę dla nieśmiertelnych „Zawsze i wszędzie”. Jack spojrzał na swoją sałatkę niepewnie, a potem ją odłożył na bok z obrzydzeniem „Chcę mięsa!” – coś w nim krzyknęło.
- Jack? Wszystko gra? – spytał zdziwiony North z swoim rosyjskim akcentem.
- Tak… Po prostu nie jestem głodny… - westchnął i wstał od stołu. Mikołaj patrzył na niego chwilę do póki nie zniknął za drzwiami, a potem wrócił do czytania gazety. Białowłosy gdy szedł korytarzem kłócił się z e swoimi myślami, a raczej głosem w swojej głowie.
„- Co się ze mną dzieje? Dlaczego ja o tym pomyślałem?”
„- Jedz! Zaspokój swój głód… Ono jest tak blisko…” Ten tajemniczy głos stawał się coraz głośniejszy, a Jack ledwo trzymał się na nogach. Złapał się za głowę i mocno zamknął oczy. „Idź! Weź! Zjedz!” – krzyczał coraz głośniej. „Zrób to Jacki! Zrób!” – wrzasnął, a chłopak padł na kolana nie mogąc dłużej wytrzymać.
Chwilę tak siedział, a gdy podniósł głowę i otworzył oczy jego wzrok był przerażający, tęczówki niegdyś radosne i błękitne stały się czerwone niczym krew, źrenice stały się pustą czarną otchłanią, a białka oczu było widać mnóstwo czerwonych żyłek. Uśmiechnął się złowrogo i zaczął kroczyć w stronę kuchni. Zajrzał czy przypadkiem nikogo nie ma ale jego szczęście nikogo nie było. Doszedł szybko do lodówki i gwałtownie ją otworzył, rzucił kostur w bok złapał w dłonie duży kawałek mięsa, a potem zatopił w nim zęby jadł łapczywie i bardzo szybko, a po paru chwilach mięsa już nie było Jack oblizywał z rozkoszą swoje tłuste z mięsa palce. Zamknął niechętnie lodówkę złapał laskę i nagle znów poczuł się normalnie oczy znów przybrały błękitny wesoły kolor. Porozglądał się zdziwiony po pomieszczeniu.
- Przecież ja szedłem do pokoju… Co znów robię w kuchni? – spytał sam siebie ale wzruszył tylko ramionami i ruszył w stronę biura Northa „Może znów mu pomogę zrobić jakieś zabawki?” – spytał siebie w myślach i z uśmiechem powędrował w tamtą stronę. I tak mijały dni, tygodnie, miesiące…
*******************************
Hejka Nutki!
Wiem trochę późno ale jako iż mam jutro wolne (Chwalmy dzień nauczyciela!) postanowiłam wam napisać znaczy się przepisać z zeszytu rozdział xd Wiem krótki i w ogóle ale to początki więc się nie bać xD Tja...
Spać mi się chce... Fuuuu....
Trudno! Mam dla was coś... czyli new gif! xD
Trzymajcie się mrocznie!
Pozdrawia Ollka PL!!!
Dobranoc!/Dzień dobrzy! (zależy kiedy czytasz xd)
Ten rozdział mnie rozwalił, a przeraził! Z Jackiem dzieje się coś nie dobrego............(nie chodzi mi o mięso XDXDXDXD)
OdpowiedzUsuńCzekam na next i pozdro!
P.S Dawaj dziadek! Dasz radę XD Jelsa rządzi!!! XD
Dlaczego po tym rodziale mam wrażenie, że Jack jest bulimikiem? XD
OdpowiedzUsuńTrochę krótko, no ale...
PADLAM!
OdpowiedzUsuńJack... wegetarianinem? XDD
Fantastyczny!!!! Jack jest wegetarianinem?! O.o
OdpowiedzUsuńSpoko
Wspaniałe xD
Weny!
Nie mam pojęcia, jak kontynuujesz tą fabułę. Wybrałaś bardzo trudny temat, ale zaufam ci i z niecierpliwością będę czekać na następny rozdział xd.
OdpowiedzUsuńPo za tym nie mam zastrzeżeń (*)>
A tak lubiałam tego ptaka z "Odlotu" Xd a tu co się okazuje- Zdrajca!!!!!!!! XD
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.... Biedny Jack... Czekam na nexta bo zostawiasz nas w niepewności XD
OdpowiedzUsuńTo ja, kiedy jestem głodna, ale jest impreza xDDD
OdpowiedzUsuń